Niecały tydzień temu przeczytałem najnowszą powieść mojego pisarskiego mistrza - Stephena Kinga. Jak zwykle po przeczytaniu nie czułem się zawiedziony. Kolejne 12 godzin po lekturze chodziłem z "głową w chmurach", myśląc o świecie, który nie tak dawno opuściłem, oraz o ludziach, których poznałem.
Oto opis, oraz tytuł tej książki :
"Ręka Mistrza"
Edgar Freemantle w ciężkim wypadku samochodowym traci rękę i równowagę psychiczną. Nękany niekontrolowanymi napadami szału, musi zacząć życie od początku. Za radą psychologa wyrusza na Duma Key, olśniewająco piękną i odludną wyspę na wybrzeżu Florydy, należącą do sędziwej Elizabeth Eastlake. Wynajmuje tam dom, wiedząc tylko jedno: chce rysować. Tworzone z chorobliwą pasją obrazy Edgara są owocem talentu, nad którym stopniowo przestaje mieć kontrolę. Kiedy tragiczne dzieje rodziny Eastlake'ów zaczynają wyłaniać się z mroków przeszłości, nieposkromiona moc dzieł Freemantle'a objawia swe coraz bardziej przerażające i niszczycielskie możliwości.
Jak wiadomo - każdy w danej powieści może odnaleźć coś innego. Dla mnie jest to opowieść o drugiej szansie w życiu, o rozprawieniu się z upiorami swojej przeszłości, o namalawaniu nowego widoku w obrazie własnego życia. Uważam, że jest to jedna z najlepszych książek Kinga. W mojej osobistej liście znajduje się na drugim miejscu, zaraz po "Worku Kości". "Ręka Mistrza" jest to bardzo głęboka powieść psychologiczna, ukazująca życie, odczucia, przemyślenia bohatera od a do z. Żaden inny pisarz nie był i nie jest w stanie opisywać ludzkiej psychiki lepiej, niż Stephen King.
Czytając tę książkę śmiałem się, bałem się, i... płakałem. Bardzo to cenię, ponieważ jeden mój znajomy twierdzi, że książka nie jest w stanie wywołać takich uczuć, ponieważ wszystko wolno się posuwa i nie ma nic pokazanego na obrazku... Cóż... Nie masz racji kolego. Nie dość, że czułem radość, strach, smutek, złość, żal, przykrość, to jeszcze moja wyobraźnia mogła pracować na najwyższych obrotach. Cudowne doświadczenie.
Dla mnie czytanie książek, to zawsze jakieś nowe doświadczenie, specyficzny rodzaj podróżowania, zbiór nowinek, złotych myśli i innych ciekawostek.
"Ręka Mistrza" to taka książka, która zawierała w sobie całe mnóstwo złotych myśli i ciekawostek.
Później zamieszczę je wszystkie.
King w "Ręce Mistrza" skupia się bardziej na psychologicznym aspekcie, niż na straszeniu, chociaż nie powiem - bałem się, i to tak fajnie.
Jestem większym zwolennikiem Stephena, który snuje swoje opowieści, długo wprowadza czytelnika w tworzony świat, niż tego ostrego. Dlatego też "Ręka Mistrza" bardzo mi odpowiada.
Aczkolwiek, znajdą się osoby, które za nic nie podołają przeczytania tej książki, jeśli nastawią się na akcję od początku powieści. Przez pierwsze 400 stron, akcja snuje się bardzo, bardzo wolno. W pierwszych 40 stronach dostajemy fajną dawkę emocji, które potem zwalniają. Ale King nagradza tych, którzy są wytrwali - potem kolejne 240 stron jest po prostu pociągiem z wydarzeniami.
Oczywiśnie nie znaczy to, że 400 stron było nudą - broń boże! Jest to bardzo ciekawa opowieść obyczajowa, momentami przeradzająca się w grozę. Cała książka to po prostu bomba emocjonalna. Po prostuu miodzio!
Wszytko zależy od tego, jak się do tej książki podejdzie - jeśli do ciężkiego horroru - to nie czytajcie. "Ręka Mistrza" jest to powieść, będąca małą skarbnicą wiedzy artystycznej (malarskiej ). Jest to książka w każdym calu dobra, ponadczasowa.
Czas na postacie :
Moim ulubieńcem w tej powieści jest Wireman - były prawnik z dość smutnym życiorysem. Jest to bardzo ciekawy człowiek, niezwykle wesoły, sympatyczny i inteligentny. Jest pomocnikiem osiemdziesięciopięcio letniej Elizabeth Eastlake - właścicielki wyspy. Zaprzyjaźnia się z głównym bohaterem, towarzyszy mu w najważniejszych i trudnych dla niego wydarzeniach. Jest w tej postaci jakiś magnetyzm, powiem nawet, że widzę w nim bohatera troszkę bajronicznego. Owiany jest nutką tajemniczości. Nie gra w otwarte karty, od razu widać, że życie go skopało ( a ja takich bohaterów uwielbiam ). Jest cholernie niejednoznaczny. Praktycznie wszystkie złote myśli są wypowiedziane przez niego, bądź wspomniane przez narratora, czyli głównego bohatera.
Oby jak najwięcej takich postaci. Jest to jedna z niewielu powieści, w której odczuwam większą sympatię do bohatera innego, niż głównego. Bo Wireman jest postacią drugoplanową.
Podsumowując, uwielbiam tę książkę, i chętnie sięgnę po nią za parę lat, żeby wrócić na Florydę, na wyspę Duma Key, i posiedze sobie z Edgarem, Wiremanem, i innymi postaciami.
'Ręką mistrza' - W tym przypadku jest to Powrót Króla do powieści o ludziach, gdzie wydarzenia nadprzyrodzone to tylko tło by ukazać ich psychikę i problemy dnia codziennego.
Teraz przepiszę garść ciekawostek, złotych myśli, śmiesznych tekstów i innych rzeczy, które "Ręka Mistrza" mnie nauczyła :
1. Słówka obcojęzyczne :
- Un hombre muy feo (hiszp.) - straszny brzydal.
- Quien sabe? (hiszp.) - kto wie?
- Pobre hombre (hiszp.) - biedny facet
- Siempre con Dios (hiszp.) - zawsze z Bogiem.
- Qiviut (ang.) - spodnia warstwa sierści wołu piżmowego, używana do wyrobu przędzy.
[ha! nawet Jacek nie znałby takiego słówka :P]
- Un poco loco (hiszp.) - odrobinę szalony/ muy loco (hiszp.) - bardzo szalony.
- Caldo largo (hiszp.) - nazwa meksykańskiej zupy rybnej
- Abyssus abyssum anvocat (łać.) - (zacytuję z książki) : Jest to ostrzeżenie, które często słyszą świeżo upieczeni prawnicy po zdaniu egzaminów adwokackich. W wolnym przekładzie oznacza to: "Jedno potknięcie prowadzi do kolejnego". Wierny przekład mówi : "Otchłań przyzywa otchłań".
- Domir como una piedra (hiszp.) - spać jak kamień / Muy divertido (hiszp.) - bardzo zabawne.
2. Nazwy własne, potoczne, święta, daty, sławne osoby itp. :
- 1 września - tego dnia obchodzi się w stanach święto pracy
- NAACP - National Associanation for the Advancement of Colored People - krajowe stowarzyszenie na rzecz postępu ludzi kolorowych - powstała w 1909r. organizacja wlacząca o zniesienie segregacji rasowej i przyznanie czarnoskórym równych praw, jedna z najbardziej wpływowych ogranizacji tego typu.
- Hasselblad - najlepszy niecyfrowy aparat fotograficzny.
- Kraina Miliarda Jezior (The Land of Billion Lakes) - popularna nazwa stanu Minnesota
3. Śmieszne :
"- nie boli mnie już głowa - powiedział krótko.
- zawsze się witasz w taki sposób? - prychnąłem - może następnym razem usłyszę na dzień dobry : "Przed chwilą się wypróżniłem" ?
"(...) To ma znaczyć - warknąłem - że właśnie pokazałem ci środkowy palec. Chcesz odejść - krzyżyk na drogę. Spieprzaj, ty tchórzliwa, mięczakowata ciapo.
Łzy popłynęły jej po policzkach (...)
- Cipo, Edgar - poprawiła mnie - mówi się : cipo. "
4. Złote myśli :
"Bóg karze nas za to, czego nie umiemy sobie wyobrazić".
"Zdolność do zadawania bólu to największa siła miłości" .
"Człowiek oszukuje siebie tak często, że gdyby mu za to płacili, mógłby się spokojnie utrzymać".
"Każde zmartwienie w końcu się zużywa".
"Wydaje się nam, że czas nas odmienia, jednak wszystko zostaje po staremu".
To chyba tyle odnośnie tej książki. Jeśli po przeczytaniu moich spostrzeżeń komuś się spodobało - polecam przeczytać ;)
Pozdrawiam.
środa, 5 listopada 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
No to tym razem nie będę się snuć po księgarni, tylko już będę wiedzieć o co pytać ;)
OdpowiedzUsuńTak, książka jest świetna.. I naprawde warta przeczytania.
OdpowiedzUsuńJest to moja ulubiona książka Kinga. A Wireman... coś wspaniałego :D
OdpowiedzUsuń