środa, 1 grudnia 2010

Tekst 2010 Roku

 Zbliża się koniec roku, czas podsumować to i owo.
Napisałem w 2010 roku ponad 20 tekstów, opublikowałem 16.
Nie wiem czy to dużo, czy też mało. Akurat to nie jest dla mnie ważne.

Ważne jest dla mnie Wasze zdanie, dlatego mam do Was gorącą prośbę - zagłosujcie w tej ankiecie i wybierzcie tekst, który Waszym zdaniem w 2010 roku wyszedł mi najlepiej, lub po prostu spodobał się Wam najbardziej.
Osobiście mam swojego faworywa, ale jak wiadomo - nie zawsze to co najbardziej podoba się autorowi spotyka się z takim samym odbiorem u czytelników.

Proszę Was o świadome wybieranie, a nie klikanie na ślepo obojętnie jakiego tekstu, lub kierowanie się tytułami. Wiem że wymagam od Was, byście teraz od nowa przeczytali te 16 tekstów, ale macie na to cały grudzień :)

Część z Was przegląda Czarne Pióro na bieżąco i na pewno macie swój ulubiony tekst, także dla tych z Was nie będzie to problemem :P

I jeszcze jedna sprawa - wiem że mówiłem o tym że historia Trzech Sióstr zamknie się w 4 tekstach, a do dziś są tu tylko 3. Ostatni tekst jest w "realizacji" - pracuję nad nim, ale ciągle coś mi w nim nie leży. Nie jestem w stanie powiedzieć czy ukaże się w tym roku czy otworzy zestawienie noworoczne.

To tyle ode mnie. Proszę o oddawanie głosów i życzę wszystkim udanego grudnia :)

czwartek, 14 października 2010

Trzecia Siostra


Znowu trzasnął drzwiami, zbyt porywczy jest czasami
Lub po prostu złości się gdy nie widzimy się całymi dniami
Swoją miłość wyraża zdaniami
Dlatego upajam się wspólnymi chwilami
Zatapiam się, podpieram silnymi ramionami
Wiem że miłość odmierza się wspólnie przebytymi krokami
Doceniam to, co mam żyję praktycznie - nie teoriami
I choć zdarza mi się odmierzać miłość jego uderzeniami
Tęsknię gdy pustka przedziera się między nocami

Znów sama w pokoju, zasłaniam twarz rękami
Z moimi siostrami związana jestem tylko krwi więzami
W tym domu czuję się jak w labiryncie - otoczona bestiami
Całe życie z kłamcami, zmęczona stałymi kłótniami
Gdy spotkałam miłość oddałam się wraz z marzeniami
Na początku było piękne - byliśmy bratnimi duszami
Złączeni tchnieniami, garściami pochłonięci emocjami

Potem coś pękło, przygnieceni kłótniami i problemami
Atakowani stałymi nieporozumieniami
moja twarz poznała się z jego pięściami
moje myśli z jego gniewu wybuchami
miał problem z moimi marzeniami, studiami, kolegami
chciał mnie tylko dla siebie, straszył torturami
postanowiłam odejść - przestraszona tymi przejściami
miałam dość pokazywania się z podbitymi ślepiami

Przez jakiś czas go unikałam, zbywałam krótkimi zdaniami
Nie dawałam się nabrać na rozmowy z niedoszłymi teściami
Trzymałam dystans, starałam się walczyć z uczuciami
Zasłaniałam się na uczelni napiętymi terminami
Bombardował telefonami, smsami
Czarował pod dom przynoszonymi kwiatami
W końcu zgodziłam się na spotkanie, owładnięta nadziejami
Może tym razem będzie inaczej, nie skończę z siniakami
Może się zmienił, przecież mnie kocha, nie myśli schematami
niech tym razem to nie będzie tylko pustymi obietnicami
razem jesteśmy szczęściarzami…

piątek, 1 października 2010

Nowy Projekt ;)


Z dniem dzisiejszym rusza przyjacielski projekt o nazwie "Codziennik fotograficzny".

W projekcie uczestniczą: 
Hejzel Moniqee Mandriell Mike (HMMM)

Ideą tego bloga jest umieszczanie przez współautorów codziennie jednego zdjęcia, które w jakiś sposób wiąże się z dniem danej osoby.

Docelowo plan zakłada 365x4 zdjęć.
Jest to wariacja na temat "365 project".

Z czasem planujemy wprowadzić kilka innowacji do pomysłu wyjściowego.
Serdecznie zapraszamy do odwiedzania oraz komentowania :)


HMMM

czwartek, 23 września 2010

Druga Siostra


Cicho! Daj spokój! Wyłącz tą muzykę!
Wyłącz bo rozbiję tę twoją donicę
Skończ z tym, daj mi szprycę
bo będziesz musiał poszukać inną kochanicę
Chcę w trybie natychmiastowym zawęzić swe źrenice!

Jak to kurwa nic już nie masz?
Co ty robisz z towarem
Ty podły cymbale, zaraz ci chyba przywalę
Przestań! Rzygam już gdy słyszę twe kolejne żale

Ty chuju, odpierdol się, to boli
ile razy Ci mówiłam że masz mnie nie bić?!
Daj mi w spokoju się przez skórę przebić

Chcę więcej! Słyszysz?
Zrób coś... Właściwie to dlaczego na mnie krzyczysz?!

Nie stój mi na drodze, sama sobie poradzę - wychodzę!

Ten frajer myśli że mu kiedyś dziecko spłodzę

Przecież ja z nim jestem tylko dla heroiny
nie zamierzam dawać wszystkim - jak inne dziewczyny

Bez ćpania bezlitośnie wydłużają się godziny
dość mam takiego życia i tak zjebanej rodziny
Mam ochotę obrzygać matce wszystkie wykładziny

W domu otaczają mnie sami przeciwnicy
nie ma co liczyć na wypełnienie domowego ciepła obietnicy
Owszem, jest jeden jasny punkt w tej ciemnicy - Brat
mnie nie posuwa - boi się syfa a nie śpieszno mu do kostnicy

Bierze też czasem towar, dzięki temu dochowuje tajemnicy
Wiem że dobiera się siostrze do spódnicy, ale
moja pierdolona siostra - gwiazda jednego sezonu
Myśli chyba że nie możemy dorównać do jej poziomu...
Długo czekałam kary dla tej jędzy, doczekałam się przełomu

Starzy są ślepi niczym ciuciubabki miłośnicy
Matka nie odstaje od kieliszka i popielnicy
Ojciec balansuje na przyzwoitości kruchej granicy
Druga siostra odgrywa rolę życiowej męczennicy

Pierdolę ich, potrzebuję czegoś do uczczenia haj rocznicy
Jestem spłukana, pragnienie jest jak rządni krwi rzeźnicy
Mam pomysł - wykradnę cenne rzeczy z szafki w piwnicy...

Sprzedałam futro i jakieś niewiele warte bazgroły
Dostałam za to dwa gramy cudownej smoły

Pojawiają się anioły, zmarszczone ich czoła i puste oczodoły...

czwartek, 2 września 2010

Pierwsza Siostra


Pusty przystanek - pierwsza godzina
Jakże wkurwia ją ta porąbana rodzina
Dość ma brata skurwysyna
tego że noc w noc bluzkę jej rozpinał
i tego co zaraz potem z nią wyczyniał
krzyczała, płakała,
najsilniej jak mogła
drapała, kopała,
lecz tylko sprawę tym pogarszała
bo w ten sposób psychola nakręcała
Ile razy o tym z matką rozmawiała
ale ta w alkoholu oparach
tylko prychnięciem ją zbywała
Więc totalnie załamana
do ojca z płaczem leciała
w ten sposób tylko jego gniew wywoływała
bo w jego sprawach mu przeszkadzała
bo swoją obecnością do szału doprowadzała
bo jego zdaniem sprawę wyolbrzymiała
poza tym ojciec kochał nieskazitelnego brata
a ona była tą na którą wołano „szmata”
Zaczęło się od liceum -
piękna, zgrabna, z dobrego domu, bogata
biegało za nią pół licealnego świata
a że była sprytna i kumata
fakt ten wykorzystała
Szybko szkolną gwiazdą została
fala popularności narastała
każda kolejna impreza
na pozycji liderki ją umacniała
Zapomniałem dodać że
dwie siostry bliźniaczki miała
na ich tle znacznie się wyróżniała
Ładniejsza, mądrzejsza - słowem: wspaniała
relacja trojaczek od lat się komplikowała
niestety na siostrach swoją frustrację odbijała
chyba zbyt często swoją wyższość podkreślała
i przez to wzajemna niechęć narastała…
Mimo że w szkole wyrobioną pozycję miała
czuła wstręt do siebie, była załamana
i wielki ból w sobie skrywała
rodzinna zmowa milczenia psychicznie ją wykańczała
Dwie siostry też nie pomagały
swoje sprawy i problemy je absorbowały
Ponadto szerokim łukiem ją omijały
od rozmów z nią stale uciekały
mściły się i stale ją od siebie odpychały
Racja - słuszne powody ku temu miały
wrogości nie ukrywały
topór wojenny wykopały
w swoje życiowe szachy grały
jej ból tylko pogłębiały
bo takie szczęśliwe się wydawały..

Któregoś dnia miarka się przebrała
„musze stąd kurwa uciec” - pomyślała
Wszystko dokładnie zaplanowała
plan zemsty i ucieczki długo opracowywała
spore pieniądze na ten cel odłożone miała
ale wiedziała że musi to zrobić
bo tylko w ten sposób
może jakoś w życiu się wyrobić
a kogo tam jej zniknięcie może obchodzić?
Matka jest tak najebana że ledwo może chodzić
Ojciec myśli tylko o tym by młode dupki ruchać
i robi w tym celu wszystko by się odmłodzić
Rodzeństwo jest jej tak obce lub
w jej mniemaniu tak popierdolone że
dziewczyna cieszy się na myśl że
będzie mogła się od nich odgrodzić
Boże, jak bardzo chciałaby swoje uczucia zamrozić…
Dlatego siedzi teraz na mrozie z małym bagażem
Gotowa na nowy start
z wielką chęcią by swe życie porządnie osłodzić

Nie wie jednak, że za 8 miesięcy będzie musiała urodzić..

poniedziałek, 9 sierpnia 2010

Wracam (piękny świat)


Ye - Ha !!
Kto powraca ?!
Ha ha ha
Nie zatrzymujcie mnie !!
Mdrll znowu w okolicy !!

Łapcie !

Jak ten świat jest pojebany
nienawidzimy się, przyjaźnimy lub kochamy
co chwile zmiany
wciąż w tym błędnym kole trwamy
są chwile w których kochamy
i za nie wszystko oddamy
ale są chwile które przepierdalamy
Niszczymy życie i przegrywamy
i wtedy jak tylko możemy smutki zatapiamy
wszyscy na to jakieś sposoby mamy...
pytanie tylko:
czy istnieje doskonały?
jestem tylko jednostką - człowiekiem małym
pełen wad - niedoskonały
pieprzyć to - nie szukam chwały
chciałbym tylko szczerze być kochany
i choć błędy popełniamy
to liczy się to jak i czy w ogóle je naprawiamy
jeśli jakąś akcje odpierdalamy
to czy potem na naprawę odwagę mamy?

[ Ref ]
Świat jest wspaniały
tyle tylko że to my wszystko rozpierdalamy
wszystko spoko dopóki szczęście mamy
często sami wszystko pierdolimy
ale błędu w sobie nie zauważamy
i gdy w końcu upadamy
jest już za późno na jakiekolwiek zmiany...

Więc tak - doła miałem
Na samym dnie już kurwa leżałem
ale wstałem, jakoś się pozbierałem
całe gówno co ze mną było bezlitośnie rozdeptałem
wściekłość we mnie się wezbrała
żadnego dobrego ujścia nie miała
aż w końcu moja chora popierdolona głowa
o jednym takim kolesiu sobie przypomniała
Eminem, Shady, Marshall Mathers III
tak tak.. jakoś tak to leci..
z jego nauki wiedze czerpią już małe dzieci
ale ja dzieckiem już nie jestem
myślę przyszłościowo
nie zamierzam obębnić spraw ilościowo
Wolę robić wszystko jakościowo
I choć wiem że dziś to kompletnie nieżyciowo
chcę podchodzić do tego uczuciowo
czy to błąd że droga moja taka?
Nie wiem, pierdole to
wiem że to sprawia że latam..
To mój pierdolony na życie sposób
gdy mi źle -
siadam, rymy składam i na słowa to
co w mej głowie przekładam..
Czy to sposób doskonały?
Powiem tak - dla mnie tak
Więc jebać to wszystko co do tej pory mnie bolało
nie pozwolę by mnie to wewnętrznie rozpierdalało..

[ Ref ]
Świat jest wspaniały
tyle tylko że to my wszystko rozpierdalamy
wszystko spoko dopóki szczęście mamy
często sami wszystko pierdolimy
ale błędu w sobie nie zauważamy
i gdy w końcu upadamy
jest już za późno na jakiekolwiek zmiany...

Mam jasno wytyczone cele
swoje możliwości znam
wiem że radę sobie dam
dojrzałem, wiele zrozumiałem i się zdystansowałem
do świata snów nie raz się przeprowadzałem
z samym sobą długie rozmowy odbywałem
pod postacią smoka swoje wyższe ja przyjmowałem
robię to nadal, i teraz wracam
Wracam do życia naładowany siłą jakiej
jeszcze w sobie nie miałem
Wracam by pokazać co jest czarne a co białe
Wracam by żyć i zająć się tym co kocham
Wracam by dla przyjaciół w potrzebie i nie być
Wracam by oswoić się z otaczającym mnie światem
Wracam by wrogowie mogli na mnie liczyć
Wracam by szmaty i skurwieli z życia rozliczyć...
Wracam by być, po swojemu żyć
Wracam..

wtorek, 20 lipca 2010

Milczy krzycząc


[I]

Pokój, ciemność, cztery ściany
Obraz krwią zalany
Totalnie wyczerpany
Załamany
Bo nie doczekał żadnej zmiany
naćpany
Po tabletach zaorany
Wstaje – upadek
Wstaje i na przód
Jego krok zachwiany...
Dostał ataku, ma konwulsje
jest wrakiem nerwowym
Zmęczony życiem i tym pieprzonym
bólem głowy
Milczy, bo wie że ten świat i tak
Pomimo jego krzyku będzie chujowy
Więc milczy, bo ból nawet szeptać
nie pozwala teraz on sam
to swoja ofiara..


Słońce w jego świecie zgasło
Coś pękło , na miliard kawałków
się rozpadło i 
przepadło pożądane hasło
A wokół zmowa ciszy..

[ II ]

Upadł.. i wstać nie może
Mimo otaczającej pomocy, wie
Że nic mu pomóc nie może
Myśli : ”Boże, niech to się wreszcie skończy”
Jakby przypatrzeć się z boku można
Zauważyć że się męczy i się w końcu wykończy
Błaga Pana by znalazł coś co
z cierpieniem go rozłączy lub da coś
co go kompletnie wyłączy..
Jest wciąż milczący, choć w środku wrzeszczy
Tak głośno jak mu tylko dusza pozwala
Leży już na łóżku, zamyka oczy
Lecz bólu kolejna fala
Zasnąć nie pozwala..


Słońce w jego świecie zgasło
Coś pękło , na miliard kawałków
się rozpadło i 
przepadło pożądane hasło
A wokół zmowa ciszy..

[ III ]

Od środka go rozpierdala
Męczy otaczający fałsz, kłamstwo i obłuda
Chciałby mieć umysł wolny
Ale zdał sobie sprawę
że jest na to za późno –
Już mu się nie uda
Sercowa zguba
A wokół nic – totalna pustka
Zastanawia się co robić...
Samobójstwo ?
To dobra do piekła przepustka..


Słońce w jego świecie zgasło
Coś pękło , na miliard kawałków
się rozpadło i 
przepadło pożądane hasło
A wokół zmowa ciszy..
Tym razem bierze więcej
Niech nikt nie krzyczy..
Kiedyś się przeliczy..
Głęboki wdech..
Ehh..
Znowu jest zadowolony..
A rozkosz spływa z ust...

poniedziałek, 21 czerwca 2010

Mroczne Błazny



Nigdy nie stanę w konkursie
na godnych naśladowania idoli
Jednak jeśli zezwolisz
Mdrll cię zadowoli…
co odróżnia mnie od
tych psycholi ?
Oczaruje powoli…
Mimo że dasz się zniewolić
finalnie sprawię że nie zaboli

Możesz bluzgać do woli
Twierdzić ze
w głowie mi się pierdoli
a ja wiem że jestem sypniętą
ci w twarz garścią soli
dlatego tak to boli


Pierdolić reklamy
Nie chcę być znany
Jedyne czego chcę
To konkretnej zmiany
Nie potrzebuję czuć
się wygrany
bo tak naprawdę życia
uczy się ten przegrany
jedyne czego chcę
to czuć się wreszcie
zrozumianym
czasem męczy mnie to
że ciągle - jak jakiś obcy -
jestem palcem wytykany
w klatce odmienności zamykany
niespotykany
własnym kodeksem uwiązany
nie pierwszy raz oszukany
wyszczekany
jedyne co mdli mnie
to schemat z zaangażowaniem
przez suki powielany
odszukany - zakochany - zapomniany
damsko - męski świat
to nic jak marionetki
faceci wydają swe dwusetki
żeby dopchać się do minetki
lub by władować urocze brunetki
do najnowszej furgonetki
inteligentne poetki
i światowe estetki
napełniają portmonetki
w poszukiwaniu typa
z obcej planetki
któremu nie w głowie orgietki
bo panie lubią mieć
osobiste napletki
ponętne sylwetki
i dbałość o pochowane skarpetki
kto w tej grze chciałby
dostać towar bez metki?
Wszystkie chwyty dozwolone
Lornetki, setki i paznokietki
Bransoletki, awionetki, odsetki
A i tak wszystko to kończy się
przy pomocy
przedawkowanej tabletki
lub żyletki na tle świateł
nadjeżdżającej karetki
bo nie spotkałem jeszcze
zwycięzców tej miłosnej ruletki

Możesz bluzgać do woli
Twierdzić ze
w głowie mi się pierdoli
a ja wiem że jestem sypniętą
ci w twarz garścią soli
dlatego tak to boli

Jestem mrocznym błaznem
Na tej scenie
ale właśnie to
jest dziś w cenie
Mój psycho dance na pustej arenie
Nigdy nie deklaruję że się zmienię
Wokół mnie bezimienne
przeszłości cienie
Pozbyć się ich nie mogę
bo prowadząc przez zaćmienie
przypominają jak cenne jest istnienie
Jestem poddany kapryśnej wenie
myśli nieustanne drżenie
upodlone swe sumienie
Coś za coś - w zamian za tworzenie
dostaję bilet do ciemności
licząc na jakieś lśnienie
na tej drodze ku Edenie
To marzenie
brnąć pod prąd amoralności
mieć się na baczności bezbarwności
W codzienności bez miłości
dać się czasem ponieść tej inności
Pielęgnować znajomości
dochować wierności swej samotności
Bo przecież wszyscy jesteśmy samotnikami
żyjącymi pozorami
że potrzebujemy kogoś czasami
Tak naprawdę jesteśmy skrzyniami
czasem się otwieramy i pozwalamy
by inni zawartość zbadali
zawsze jednak przychodzi czas
kiedy się zamykamy
Rodzimy się, budzimy i zdychamy sami
To samo z życiowymi decyzjami
obarczamy nimi innych
jakby byli naszymi odbiciami
a przecież podejmujemy je sami
Jesteśmy wyspami
przepełnieni fantazjami
ta ciężka prawda nie mieści się
między moimi wersami
Myślimy schematami
przepełnieni opiniami
ale wszystkie ograniczania
nakładamy na siebie sami
Dlatego też nie tylko ja
ale wszyscy jesteście
mrocznymi samotnymi błaznami..

piątek, 18 czerwca 2010

Pytanie bez odpowiedzi


Pojawiasz się i znikasz
stale z mego życia się wymykasz
Wyjeżdżasz
Dlaczego uciekasz?
Spójrz
Przecież ja czekam
Jeśli zajdzie taka potrzeba -
wszystkiego się wyrzekam
Najlepszym być przyrzekam
Oto przykład człowieka zatopionego w lękach
Łowię szczęście
przy odpowiednich dla nas dźwiękach
W tych samotnych chwilach żyję jak w mękach
ale wierzę
dlatego uparcie niosę ten ciężar w rękach
Tak wiem,
jestem samotnym nurtem w ogromie wód
i cholernie trudno stopić we mnie ten lód
ale co poradzić
Jest na tym świecie drzewo które muszę zasadzić
i emocje które w powietrze muszę wysadzić
Nie mogę ot tak,
po swoim życiu Was oprowadzić
zbyt wielu jest w stanie łatwo zdradzić
I nie kurwa,
nie przestanę innym wadzić
tylko dlatego że kogoś może to razić
oraz żeby nikomu się przypadkiem nie narazić
Nie pasuje?
Nikt Ci nie każe w swoim życiu mojej osoby
w głównej roli obsadzić…

Ciągle coś robię, idę do przodu
Dzięki tobie
mam siłę od słońca wschodu do zachodu
bo nic nie dzieje się bez powodu
Niestety
ciągle mam poczucie nieposkromionego głodu
bo nikt nie jest w stanie stopić tego lodu..
Ale wciąż
staram się dbać o wnętrze swojego ogrodu
szukam niezbitego dowodu
bo…

Bo to co w mej głowie siedzi
To same pytania - bez żadnej odpowiedzi
Bo to co wciąż mi w głowie siedzi
To same jebane pytania - i żadnej odpowiedzi

Myślę sobie „nie mogę ciągle gonić”
ale za każdym dłuższym milczeniem
mam poczucie że muszę zadzwonić
Chciałbym całą swą siłą móc się obronić
Wytworzyć pancerz, jakoś się ochronić
Nie mogę przecież wszystkich kart odsłonić
ale zbyt często mam potrzebę
by w twych ramionach się schronić
Bo tylko ty jesteś w stanie złe myśli rozgonić
jak i nad moim szaleństwem zapanować
Masz niesamowitą moc -
Potrafisz mnie stonować ale i staranować
Od pamiętnego poranka wiem że nie mogę
ot tak, zrezygnować
Choć doskonale wiem że mogę w jednej
chwili wszystko zrujnować
Dlatego nie staram się Ciebie zdominować
bo w kilka sekund możesz wszystko zakwestionować
Muszę wszystko dokładnie przeanalizować
wyklarować to tak by nie przekombinować
bo nie chcę skapitulować
Tak dla jasności,
swoimi tekstami nie zamierzam Wam zaimponować
To dla mnie kuracja
słowna rehabilitacja
Z bitem pozytywna wibracja
i jebie mi wasza na ten temat wariacja
Ta w życiu tkwiąca inspiracja
ten stan długi
jak wina maceracja
Wyróżnia mnie narastająca aberracja
rośnie desperacja
Z chłodu chyba zostałem ulepiony
w tym poczuciu chyba do śmierci uwięziony
przy tym mocno wkurwiony
bo…

Jeden bredzi
Inny śledzi
Jak ciekawscy sąsiedzi
Wszyscy oczekują mej spowiedzi
Ja nie dostaję żadnej podpowiedzi
Dlatego…

to co w mej głowie siedzi
To same pytania - bez żadnej odpowiedzi
Bo to co wciąż mi w głowie siedzi
To same jebane pytania - i żadnej odpowiedzi
to co w mej głowie siedzi
To same pytania - bez żadnej odpowiedzi
Bo to co wciąż mi w głowie siedzi
To same jebane pytania - i żadnej odpowiedzi

środa, 9 czerwca 2010

Psycho


[ Intro ]
Wielu ludzi mówi....
że jestem popierdolony...
Wielu ludzi wyraża swe poglądy
w ogóle mnie nie znając...
Wielu ludzi jest zbyt głupich
żeby popatrzeć na moje rymy
z innej strony..
Wielu ludzi ma za mały móżdżek
aby rozróżnić rzeczywistość
od rzeczy pisanych..
Ale niech tak zostanie..
Bo przecież jestem psycholem
i w końcu wam wpierdolę
albo lepiej nie..
Połamię każdą waszą kość
a na końcu powiem
że was kocham - żeby
zrobić wam na złość..

[ref]
Wściekłość to moje naboje
Olewanie mam za zbroje
Gdy zaczynam swe podboje
Jest to dla Was najlepszym przebojem
Ludzie tak to chłoną
I uwielbiają za to że jestem gnojem..

[ I ]
Moje słowa są jak strzały
celnie z łuku wystrzelone
w każde pierdolone ego
wymierzone i każdego tego trafionego
tak to boli że wyjeżdża na mnie z mordą
i mówi że mi się w głowie pierdoli
A ja słucham swojej wolnej woli
i na codzienne problemy i syf
używam słownej zbroi
Mandriell? Daj spokój - to tylko ksywa
nawet nie wiesz co się za nią ukrywa
jeszcze nawet nie zacząłem się zgrywać
nie umiem wygrywać,
i nienawidzę przegrywać
dlatego nie próbuj
przede mną swych zamiarów ukrywać
bo rozszarpię cię na strzępy
nie potrzebuję do tego zachęty
Jasne, jestem względnie spokojny
nie odstaję od normy
ale nie szykuj się na konflikt zbrojny
bo nie wyjdziesz żywy z tej wojny
dla ciebie będę taki hojny
i pozbawię tych złudzeń
jeśli mnie wkurwisz
będę tuż za tobą jak cień
źle wdepnąłeś, potrafię ranić jak cierń…

[ref]
Wściekłość to moje naboje
Olewanie mam za zbroje
Gdy zaczynam swe podboje
Jest to dla Was najlepszym przebojem
Ludzie tak to chłoną
I uwielbiają za to że jestem gnojem..

[II]
Zjadam pełny posiłek
patrząc jak ty głodujesz
Swym zmarnowanym obliczem
mnie demotywujesz
Dobra, coś ci ugotuję
nakarmię, spojrzę jak żujesz
i nasycę się tym jak się trujesz
plujesz, wciąż próbujesz
ostatnie chwile życia ratujesz
z tchawicą się mocujesz
wpychasz dłoń do gardła i wymiotujesz
obserwuję jak skroń Ci pulsuje
daj, pozwól że rozmasuje
Nie?
To się męcz, ja w tym czasie porymuje
w rzygach tańcujesz
hałasujesz
Rozpraszasz mnie - pożałujesz
podchodzę do ciebie bo irytujesz
wyciągam nóż z kieszeni
chwilkę z nim romansuje
W powietrzu nieokreślone wzory rysuje
losuję co jako pierwsze ci rozpruję
A może dziś tylko nadpiłuję?
na granicy ekstazy balansuje
Wiem!
Potnę cię a potem wszystko zagipsuje…

sobota, 22 maja 2010

Słabo z nami / Przekraczam granicę



My faceci kulejemy,
bez laski daleko nie zajdziemy
nigdy na czterech łapach nie lądujemy
po niewiadomych wciąż dryfujemy
choć uważamy ze dyrygujemy
prawda jest taka, że sygnał SOS emitujemy
polujemy
dostajemy co chcemy
pięknem się delektujemy
słodki nektar smakujemy
po czym wszystko rujnujemy
beznadziejne położenie tylko potęgujemy
świrujemy, frustrujemy, po czym
jak psy skomlemy
wojujemy
energię marnujemy
wielkie rady stosujemy, knujemy
w morzu cipek toniemy
zajebiście się tym rozkoszujemy
ale w co my brniemy?
Czy kiedykolwiek jakąkolwiek
Lekcje z życia wyciągniemy?

Te pełne ściany
Powodują omamy
Jestem pewien że gdzieś się w końcu
Ze swoimi demonami spotkamy
Dlatego z mrokiem się oswajamy
Szukamy odmiany
Ludzi do siebie przyciągamy
Oceniamy, oczerniamy, obwiniamy
W pogoni za czymś wciąż zapominamy
I przez szlaki życia się czołgamy
Ale sami siebie nie zapytamy
Po co tak właściwie gnamy
Gierki uprawiamy
cipki zarywamy
kochamy
rozważamy
Rachunek zysków i strat sobie przeliczamy
I kalkulujemy, co tylko dla siebie wyniesiemy
Czujemy że innym dajemy
Tyle ile sami możemy
A ja zastanawiam kogo oszukujemy
I przed kim udajemy że umiemy, wiemy, chcemy..
Dopóki jest dobrze -
Na tych samych falach nadajemy
Razem pijemy, razem się śmiejemy
wariujemy, i pozytywne akcje montujemy
I jeśli tylko się z tym zżyjemy
To jest szansa że wspólnie tę drogę przejdziemy
Jeśli jednak nici porozumienia urwiemy
Plujemy, trujemy, bijemy
Przystańmy na chwilę - może to jakoś ogarniemy..

--------------------------------------

Nigdy nie wybaczam
tą dewizą się odznaczam
I zaraz na wstępie zaznaczam:
Jeśli ze mną zadrzesz -
wszelkie granice przekraczam
Swój najcięższy arsenał wytaczam
wściekłość z samej góry staczam
W najciemniejsze zakamarki
twojej marnej duszy wkraczam
osaczam, jak demon z
każdej strony cię otaczam
Poczujesz strach, odwrócisz szyję
nic nie zobaczysz -
w ciemnościach się skryję
ale chwilę później na śmierć cię pobiję
porozcinam i spożyję, resztę
porządnie wymyję i zszyję
wyrzucę na główną ulicę
do domu wrócę, ubranie z siebie zrzucę
i antydepresant zażyję…
śladów krwi przez kilka dni nie zmyję

poniedziałek, 17 maja 2010

Trudna Droga


Jestem na rozdrożu dróg
coś się kończy - coś zaczyna
wchodzę na kolejny próg
widzę, że dla świata jestem zwierzyna
bo świat to dla człowieka wróg
on nie słucha, nie daruje, nie znana mu przyczyna
jesteśmy tylko kolejnym pokoleniem sług
dla świata nie liczy się godzina.
A człowieka czasem z nóg ścina
kiedy boi się mówić na głos słowo "rodzina"
choć to nie jego wina
on się o wszystko obwinia
próbuje zapić wszystko kieliszkiem wina
nienawidzi ludzi, bo wie, że to wszystko
jeździ na wazelinach, albo pomyjach
skrzywione umysły, domysły, z kosmosu pomysły
wszyscy myślą że mają szóste zmysły
i kombinują jak tu drugiemu zatruć życie...
wszystkich takich by pozabijał.
Ałł, znowu czas na pierdolenie
ten powiedział temu, ten ma takie pragnienie
żeby pokazać kto tu na czyim stoi terenie
moje marzenie - wszystkich takich rozpierdolenie…

Przede mną i przed Tobą trudna droga
Zapewne nieraz powinie nam się noga
Na pewno też spotkamy niejednego wroga
Ale nie zawracaj - wizja końca jest tak błoga..

Przede mną i przed Tobą trudna droga
Zapewne nieraz powinie nam się noga
Na pewno też spotkamy niejednego wroga
Ale nie zawracaj - wizja końca jest tak błoga..

Mam na życie wyznaczone cele
Jest ich nieskończenie wiele
Ale na listy czele
jest skończyć z Tobą w kościele
przed ołtarzem i z obrączką
teraz największą bolączką
jest stan nazywany śpiączką
ale co tam - więcej spokoju
dajmy tej sytuacji czas do rozwoju
i zobaczymy co to przyniesie
tymczasem ja dalej mknę w życiowym expresie
myśląc że jestem przystosowany
przez ludzi obraz mnie kreowany
już nie czekam na zmiany
tylko realizuje poszczególne plany
wciąż blokowany
szukam obejścia - jak jakiś cwany
przez piękne damy non stop czarowany
jadowitym gównem częstowany
na hakach moralności wieszany
żywcem nie raz pochowany
odbijam sobie nieźle poirytowany
jeśli zasłużyłeś - szukam sposobu
byś i Ty poczuł się sfaulowany
zmasakruję Ci wnętrze i nic nie pomoże
choćbyś nie wiem ile był operowany…

wtorek, 13 kwietnia 2010

Miłosna Katastrofa (feat. Emma)


[EMMA / INTRO]

Kiedy przenika kwiecień
I nie ma leków na smutek i katar,
Jedyny stwórca dał nam medykament,
To w szklance mocna, gorąca herbata

Gdy z fortepianem się w domu zamykam,
To śpiewam głośno na chwałę czajnika
Układam sonet herbacianych listków,
"Na dobrotliwy czajnik z gwizdkiem"

Kiedy w miłosną wpadniesz katastrofę,
Gdy cię choroby zginają jak klamkę,
Niech na ratunek bierzy pogotowie,
Z pełną po brzegi filiżanką...

[MANDRIELL]

Ból, pustka i cierpienie
Teraz twoje własne serce to więzienie
Bez jej spełnienia w twoim słowniku
Słowo ukojenie nie istnieje
Patrzcie jak szaleje
Jeszcze się miota, ma jakąś nadzieje
Lecz następne „NIE” nadpływa
Cała jego nadzieja odpływa
Pękła nić – siada humor
Znów przegrywa...
Pogłębiony, ból wierci serce
Niszczy dusze, więzi w murze
Często sprawia że żyć nie chcesz
Już dłużej i popycha cię do
Tego czynu złego, lecz dla ciebie
Jedynego wyjścia sensownego...

[REFREN / EMMA]

Kiedy w miłosną wpadniesz katastrofę
Pojawia się uczucie jakby walili cię kilofem
Ból przepływa przez połączenia nerwowe
Zatracasz wszystko – w tym
Wiarę w dobre życie..
I gdy zasady tej sens uchwycicie
Staczać się trzeba powoli –
Żeby starczyło na całe życie...

[MANDRIELL]

Ofiara tej katastrofy jest tylko jedna
Wśród gruzów uczuć poległa
Wymiękła, lecz teraz próbuje wstać
I zebrać z ziemi zdeptane serce
Aby schować je przed światem całym
Aby żadne kurwy go nie ujrzały
Żeby tej frajdy z zabawy nie miały
Więcej nie pozwoli żeby go zaatakowały
Zakręciły i w sidła złapały..
Lecz miłość pod żadne sprawy nie podlega
Na nic nie czeka i kiedy tylko chce
W najmniej spodziewanym momencie
Przejmuje serce człowieka
Robi z nim co chce, a ty nie masz
żadnej kontroli..
w głowie się pierdoli
staczasz się powoli..
To jest właśnie katastrofa.. !!

[OUTRO / EMMA]

Kiedy w miłosną wpadniesz katastrofę
Pojawia się uczucie jakby walili cię kilofem
Ból przepływa przez połączenia nerwowe
Zatracasz wszystko – w tym
Wiarę w dobre życie..
I gdy zasady tej sens uchwycicie
Staczać się trzeba powoli –
Żeby starczyło na całe życie...

środa, 7 kwietnia 2010

Uwierzyć (nie bój się)


Gdy w życiu nic nie idzie
A kolory tylko ciemne
Gdy już się łamiesz , bo
Nie wyrabiasz z nadmiarem roboty
Gdy znowu kłamiesz , by
Uniknąć spotkań na które nie masz ochoty
Gdy wciąż się boisz , bo
Wiesz że czekają cię kolejne
Wrogów naloty
Gdy masz dość panien , bo
Wiesz że w ich głowach
Liczy się twój upadek , a ich wzloty
Gdy twoje życie to stek bzdur
I krzywe zamoty
Gdy cały świat się psuje , a
Jedyne co jest niezmienne
To kłopoty
To mam dla Ciebie coś
Co możesz nazwać środkiem Złotym
A to coś , to wiara w siebie..


bo to co trzeba zdusić
to brak wiary w siebie
brak wiary w siebie
bo to co nam potrzebne
to uwierzyć w siebie
uwierzyć w siebie


Musisz wierzyć w siebie
Walcz o to , co dobre dla
twych bliskich i dla Ciebie
bądź zawsze sobą , a zdanie
innych niech ci jebie
gdzie byli – gdy byłeś w potrzebie?
Stali i patrzyli z boku
przyglądając się jak ty w amoku
szukałeś podpory dla swego
chwiejnego kroku i tak co roku
lecz w końcu się zbuntowałeś
pokazałeś cały ten ból
który w sobie trzymałeś
i radę dałeś
wszystkim niedowiarkom
przez to dojebałeś...
A to dlaczego ?
Bo wiarę w sukces miałeś.


bo to co trzeba zdusić
to brak wiary w siebie
brak wiary w siebie
bo to co nam potrzebne
to uwierzyć w siebie
uwierzyć w siebie


Zawsze do przodu
Oto moje motto
Nigdy wstecz
Przeszłości nie ma odeszła precz
I już nie wróci
Najwyżej przeciw tobie się obróci
Ty pieprz to, nie martw się
Masz życie, zmieniaj je
Z dnia na dzień
Uwierz w to że jesteś lepszy
Nawet jeśli coś spieprzysz
Wiedz, że możesz to naprawić
Całe życie przed Tobą
Rusz głową
Ile możliwości za sobą niesie

Nie bój się

czwartek, 11 marca 2010

Rap w ciemnościach



Niebo ciemnym płaszczem otulone
Moje nocne myśli uwolnione
Bez rapu spłonę
Dlatego wypełniam kolejną stronę
W strugach deszczu tonę
Cisza jest tym głosem który chłonę
Chowam gehennę za zasłonę
Życiowy koszmar mam za żonę
Za liryczny wzór uważam Safonę
Ostre słowo mając za samoobronę
Będę tworzyć póki ducha nie wyzionę
Po śmierci zdobędę Persefonę
Pan życia i zgonu - wieczny król
Jedyne co trwałe to ból
Rzucam tym w oczy, i ranię jak sól
Osz kurwa, tylko nie to - znowu dół
Jestem jak pozbawiony nóg stół
A czuje się jak wóz bez kół
Staram się brnąć do przodu
Ale nie mogę jechać
jestem zmuszony czekać
na wrogów nauczony szczekać
tylko po to, by nie uciekać
bo ta codzienna rzeka na nic nie czeka
bez pytania porwie człowieka
czy wyjdziesz z tego jako kaleka
to kwestia tego
czy przeszłości będziesz się wyrzekać
bo mawiają że porażka nawozem sukcesu
moim zdaniem ma właściwości aloesu
bez dawki stresu nie znajdziesz
do szczęścia prawidłowego adresu
bo jak szczęście docenić
jeśli nie będziesz mógł tego ocenić
spostrzeżeń chwil wymienić …

Pod kapturem ukryty
Mój umysł zryty
Z długopisem zżyty
Kiedy przychodzi słowa składać
Umiem wznosić się i opadać
W meandry podświadomości spadać
By skojarzenia badać
Uwielbiam słowem władać
Jak mieczem
Możesz mówić że złorzeczę
Nie zaprzeczę
Dość pokaźne me zaplecze
Tych co ranią pokaleczę
By pokazać jak to boli
Powiesz „w głowie się pierdoli”
Spłynie to po mojej zbroi
Czemu każdy za czymś goni
Wciąż w pogoni
Mówię zwolnij - zdejmij ciężar
Z obciążonych dłoni
Daj swym ranom się zagoić
Pozwól myślą uspokoić
Weź trzy wdechy i wydechy
Dla uciechy znajdź pasje
I zrób z niej profesje
To dobry sposób na depresje
Tak mnie naszły te nocne refleksje..

środa, 17 lutego 2010

Czasami płaczę




[ I ]

Szczęście jest jak wystawa za szkłem
Zmagam się z szarym rzeczywistości tłem
Na co dzień otoczony przez mgłę
Jednak doskonale wiem
Co jest dobrem a co złem
Przed siebie idę,
za siebie nie odwracam się
i choć codzienna walka męczy mnie
nie zamierzam spóźnić się
uparty jak zimowy śnieg
wrzucam wyższy bieg
i uciekam przed smutkiem niczym zbieg
znam swoje cele, jest ich tak wiele
mawiają że tak się wyśpię jak sobie zaścielę
dlatego na moim ciele zniszczeń niewiele
mawiają też że w życiu trzeba być twardzielem
tylko jak tego dokonać,
skoro wokół same skurwiele ?
Czasem mogę być mścicielem
Zapominającym w niedzielę o kościele
tylko dlatego że męczą mnie puści czciciele
od poniedziałku do soboty gnający do roboty
nie dla przyjemności,
lecz by napełnić swe portfele
o dziwo ich żywot to tylko
dresy, adresy, ekscesy
esy i floresy, kompresy, okresy
regresy, stresy, wykresy
akwarele, apele, bele
Camele, elemele, hotele
kapele, kartele, makrele,
modele, parcele, tabele
za takim bezsensem nie gonię
od pogoni za tym stronię
I to by było na tyle


czasami płaczę
bo wiem że są ludzie którym nigdy nie wybaczę
czasami płaczę
bo boję się że nic nie będzie tak jak marzę
czasami płaczę
bo widzę że wobec wielkiego świata nic nie znaczę
czasami płaczę
bo wiem że życie szumowin nie ukarze


[ II ]

Każdego dnia widzę smutne twarze
I zastanawiam się czy to moje odbicie
czy tylko ja widzę znaczącą różnicę
Niezrozumiany przez większość
W dźwiękoszczelnym pomieszczeniu krzyczę
syczę skowyczę ryczę
Garść spokoju od bliskich pożyczę
I złożę obietnicę
że nie spocznę dopóki sensu nie uchwycę
Czy to będzie w Afryce czy w Ameryce
Pomocną dłoń dam niepełnosprawnej etyce
choć w jej otoczeniu larwy i gąsienice
od czegoś jednak są słowne nożyce
Wierność się skurwiła, nogi ma rozłożone
wokół niej wiją się węże naprężone
Miłość jeńcem, cierpi z niejednym sińcem
Słońce wciąż świeci, próbując swe dzieci oświecić
żeby przestały niszczyć i śmiecić
Szczerość umiera, w usta knebel ma włożony
każdy kłamca chodzi po świecie prawdą urażony
Wiara spadła z krzyża, nie jeden na stosie spalony
Ciągła walka o miliony
jeśli ją przegrasz jesteś skończony
przez społeczeństwo XXI wieku odrzucony
na marginesie pod mostem w podarty koc wtulony
zapchlony, zraniony, przez życie zmielony
upodlony, skreślony, skundlony
z listy życia skreślony,
stereotypami pijaka obrzucony
otoczony przez wilki i wrony
w głowie masz podły plan ułożony
negatywnie nastawiony
to twoja ostatnia linia obrony
kładziesz się na tory
widząc światło z lewej strony..


czasami płaczę
bo wiem że są ludzie którym nigdy nie wybaczę
czasami płaczę
bo boję się że nic nie będzie tak jak marzę
czasami płaczę
bo widzę że wobec wielkiego świata nic nie znaczę
czasami płaczę
bo wiem że życie szumowin nie ukarze

czwartek, 4 lutego 2010

Nie spóźnij się

Czekać..
Jak długo chcemy czekać?
Zawieszeni w codzienności..
Szukający swojego celu
Ale bez wiary w swoje możliwości..
Jasne, że możesz
Tylko nie zwlekaj.
Nie spóźnij się..


Spotkałem raz starego człowieka
który nie robił nic
tylko siedział w fotelu i narzekał
Powiedział mi że na skończenie Życia czeka
bo w jego życiu nie płynie już żadna rzeka
która rwałaby go do przodu i dodawałaby
jakiegoś celu , bodźca , powodu..
Powiedział że stracił swe życie już za młodu
bał się porażek i niepowodzeń ,
dlatego nie robił w swym życiu
niczego sensownego
żadnych planów , zainteresowań , marzeń
ciekawszych zdarzeń
żadnych sukcesów , żadnych porażek
żadnych przyjaciół , żadnych wrogów
żadnej miłości , żadnej połamanej kości
żadnej zazdrości , żadnej radości
żadnych napadów wściekłości
żadnych głębszych znajomości i
życiowych zawiłości..
Powiedział że dziś żałuje
że źle się z tym wszystkim czuje
że non stop przez stracone życie wariuje..
Powiedział też że
W Mandriellu widzi siłę
która na kilometr z niego bije
siłę , która barierę ludzką przebije
i coś ludziom pokaże , dlatego
powiedział coś co teraz wam przekażę :


Nie spóźnij się..
Bierz życie swe..
Takim jakie jest..
Jakie jest..
Nie spóźnij się..
Bierz życie swe..
Takim jakie jest..
Jakie jest..


Spotkałem też kiedyś dziewczynę
Która głęboko w dupie miała rodzinę
Jak i siebie, swoje otoczenie i życie
Nikt nie wie o czym marzyła skrycie
Bo dzień za dniem w głowie było picie
Imprezy, szybki seks, luz i dragi
Nie uwierzycie - chodziłem z nią do klasy
Zapychały ją różne parszywe kutasy
Igrała z losem aż przyszły weryfikacji czasy
Życie przywaliło jej z grubej rury
Trzeba było zakończyć życiowe bzdury
Ale to nie było w jej stylu
Przecież przed nią do zaliczenia jeszcze tylu
Przecież przed nią tyle do wypicia drinów
Tyle życia do zasmakowania,
Tyle czasu do zmarnowania
Tyle przyjaźni do zmasakrowania
A ona czuła się jak Pani Świata
Najodważniejsza, najseksowniejsza, sprytna i kumata
Plany swoje nakreśliła,
Żadnego nie wypełniła
Nigdy do niczego się nie przyłożyła
Na branie od życia się nastawiła
A zapomniała, że trzeba dać coś z siebie
Inaczej życie żywcem Cię pogrzebie…
Wszystko olewała
Wszystkich przedmiotowo traktowała
Siebie wyniszczała
Ciągle tylko brała
O przyszłości nie myślała
W otoczce zabawy się chowała
I tym sposobem się doigrała
Dziś wrakiem się stała
Nagle poczuła się bardzo mała
Kiedy już wytrzeźwiała
Często w poduszkę płakała
Ale szanse swoje pogrzebała
Choć tak wiele od życia ich miała…
Wiele by dała by z tego bagna trzymać się z dala
Ale wątpi w to, czy radę by dała
Kto mówi „nie” ?


Nie spóźnij się..
Bierz życie swe..
Takim jakie jest..
Jakie jest..
Nie spóźnij się..
Bierz życie swe..
Takim jakie jest..
Jakie jest..


Życie swoje bierz , takie jakie jest
Dobrze wiesz jak na tym świecie jest
Tysiące wież , drapieżnicy i padlinożercy też
Ale Ty jesteś też i w swoją siłę i możliwości wierz !

poniedziałek, 11 stycznia 2010

Melodia ciszy ( noc/dzień)



Ten świat jest mi problemem
Marzy mi się duet z Eminemem
A wiem że skończę z tym jednym marnym demem
Nie jestem jak Czesław Niemen
Ani żadnym takim innym fenomenem
Daleko mi do bycia gentlemanem
Bliżej mi do bycia golemem
Pisarsko chciałbym być
gdzieś w szeregu ze Stanisławem Lemem
ale nigdy nie będę bo jestem parszywym leniem
Przygnieciony swym brzemieniem
Pracuje nad wartościowym brzmieniem
Zmęczony czekaniem, pochłonięty czytaniem
Słów kolekcjonowaniem, spaniem i słuchaniem

Jestem draniem,
który dławi się każdym połykanym daniem
Jestem drżeniem,
Czyhającym na cholerne uniesienie
Jestem zadrapaniem
uciekającym przed wygojeniem
Jestem połówką
Czekającym na swe dopełnienie

Marzy mi się złota rybka niezwykła
Mam więc nadzieje że jest szansa nikła
Na to by nadzieja na lepsze jutro nie znikła
Na to by półka nigdy nie pękła
Na to by kartka nigdy nie zżółkła
Na to by moja dusza nigdy się mnie nie zrzekła
A wiara w jednej chwili nie uciekła
Gdyby tajemnica bycia z dzbana wyciekła
A ciecz życia po palcach mi ciekła
Błagam, niech mnie to nie zaprowadzi
Wprost na dno ciemnego piekła
Bo jasne mam tu, na ziemi
Nie wierzę że cokolwiek się zmieni
Skoro aniołowie leżą w mojej sypialni uśpieni
Uśpieni, otoczeni przez krąg kamieni
Zamknięci w nieszczęścia przestrzeni
Gdzie nie sięga światło żadnych promieni

Jestem draniem,
który dławi się każdym połykanym daniem
Jestem drżeniem,
Czyhającym na cholerne uniesienie
Jestem zadrapaniem
uciekającym przed wygojeniem
Jestem połówką
Czekającym na swe dopełnienie

A nocą demony powracają
W mą duszę się zakradają
Rozszarpują wspomnienia, nerwy wykręcają
Ogłupiają
Piękne sny podrzucają
Uwierzcie, za każdym razem
ślicznie je urozmaicają
absolutną władzę nade mną mają
marzenia wracają
a chwilę później kamienie zrzucają
moją psychikę z równowagi wytrącają
zdrowy rozsądek skutecznie zakłócają
myśl kształtują, serce katują, uczucia trują
co noc moje wnętrze rozżarzoną igłą kłują
co noc wracają
co noc większą siłę mają
i na mych wykończonych nerwach swą pieśń grają..

środa, 6 stycznia 2010

Noworoczny Rozłam

Witam ;)

Od dłuższego czasu miałem zamiar rozbić "Czarne Pióro" na kilka mniejszych, bardziej tematycznych blogów. Dlatego idąc za swoim postanowieniem zaczynam rozbijanie CP.
W moim ogólnym założeniu Czarne Pióro pozostanie jako blog literacki. Tutaj będę zamieszczał wszelkie rymy, opowiadania ( jeśli takie nadejdą ) plus jakieś prywatne informacje od czasu do czasu.
Dziś założyłem bloga, którego przeznaczeniem będzie szeroko pojęta sztuka/kultura.
Także wszelkie recenzje i opisy różnych dzieł filmowych, literackich, muzycznych, oraz jakiekolwiek wydarzenia które uznam za kulturę znajdą się właśnie na blogu "Sztuka Świata"

Na dzień dzisiejszy to tyle, jeśli chodzi o rozłam. Planuję w przyszłości zrobić jeszcze 2 blogi - jeden Kingowy, drugi Eminemowy. W tej chwili mam jednak tyle zajęć i roboty, że nie dam rady tego sensownie ogarnąć.

Wszelkie linki do blogów znajomych, których tematyka bloga porusza szeroko pojętą kulturę umieściłem już w Sztuce Świata. Serdecznie zapraszam do odwiedzin nowego bloga. Niestety nie obiecam Wam, że już dziś znajdzie się tam jakiś wpis. Dodam jednak, że w tej chwili dopracowuję podsumowanie roku 2009 w dziale książki i filmu.
Wszelkie rady oraz uwagi odnośnie nowego bloga proszę komentować w pierwszym poście .

Jakiś nowy rym pojawi się prawdopodobnie do 15 stycznia.