Czy Stephen King zmienił moje życie?
To krótkie pytanie, zawierające w sobie dużą siłę, oraz olbrzymie pole do wypowiedzi.
Oczywiście, że tak.
Bez wahania mogę powiedzieć, że mnie ukształtował (i nadal to robi), wykreował pewne poglądy, nauczył wielu rzeczy, był i jest jednym z moich najlepszych przewodników, odpowiednikiem opiekuna turysty. Zabrał mnie w wiele miejsc, ciągnie mnie za rękę ku Mrocznej Wieży, a do tej pory ukazał mi czym może być miłość, ludzkie cierpienie, które przecież otacza nas codziennie, i niejednokrotnie udowadnia mi, że ka jest jak koło...
Ale pomówmy o mnie.
Przygodę z Kingiem rozpocząłem książką Rose Madder, która całkowicie mną wstrząsnęła, bo była dość blisko związana z moją życiową sytuacją, i miłością. Powiem tylko tyle, że byłem takim odpowiednikiem Billa. A kobieta, z którą byłem - Rose.
Już ta książka mnie czegoś nauczyła - kochać bezinteresownie, i pomagać, jeśli widzimy, że w czyimś życiu źle się dzieje. Jakiś czas później dosłownie popłynąłem kingowo. Do grudnia 2008 roku przeczytałem 19 książek Króla, każda była niewątpliwą przyjemnością i w jakimś sensie mądrością.
Książki czytane wtedy przeze mnie bardzo pomagały mi w życiu, bo w tym czasie działo się w moim życiu bardzo źle (rodzice się rozeszli, ale gorsze były następstwa i ich dalsze zachowanie), mogę powiedzieć, że pozwoliły mi nabrać dystansu, cierpliwości, siły. Bardzo się z tego cieszę.
Od stycznia podróżuję w świecie Mrocznej Wieży.
Dzięki Kingowi wstąpiłem w szeregi polskiego forum fanów grozy (Groza w każdym calu), poznałem jak dotąd kilkanaście świetnych osób, mam nadzieję zawrzeć jakieś większe przyjaźnie, ( z niektórymi z Was wszystko idzie w dobrym kierunku ). I dzięki sympatii do tego pisarza jestem tu, gdzie jestem.
Oczywiście nie mogę pominąć 15 Zjazdu w Karpaczu. To był duży punkt zwrotny w moim życiu, następstwa tego spotkania mocno zakręciły moim życiem, a wielkie koło zwane inaczej KA mocno po mnie przejechało. Do dziś się z tego zbieram, i pewnie potrwa to jeszcze trochę, ale z dnia na dzień zmieniam swoje nastawienie, planuję nowe rzeczy i czekam na to, co mi przyniesie życie. Nie jestem już na pewno tak zagubiony, i tak zaślepiony jak byłem. Roland mnie tego uczył, wbijając mi tą wiedzę do podświadomości, i dopiero teraz wypłynęło to do świadomości. (jeśli jest się zbyt blisko kogoś, to jest się zaślepionym. nie widzi się wielu wyraźnych rzeczy.)
Myślę, że nie ma podziału na dobre, czy też złe zmiany, one po prostu są, a dopiero następstwa tych zmian pokazują nam, czy coś wyszło nam na dobre, czy złe. Ja wierzę, że ów zmiana przyniesie dobre następstwa.
Jak mówi pewne przysłowie : " Każdy przecież koniec, to też początek, a księga zdarzeń jest zawsze otwarta w połowie.. "
Tak więc i poprzez zjazd fanów King zmienił moje życie. Absolutnie tego nie żałuję, i nie mam do nikogo żalu, jak niektórzy mogliby pomyśleć.
Nie.
Tak miało być.
Powiem tylko tyle : Ka...
Podsumowując, Stephen King i jego powieści mocno ukształtowały mój charakter, podejście do życia i wielu spraw. I nauczyły paru istotnych rzeczy. Zmieniło się też moje dotychczasowe życie przez tego autora, i cieszę się.
Król jest obecny w moim życiu każdego dnia.
Wiem że przede mną długa podróż związana z tym człowiekiem i jego dziełami, zapewne jeszcze nie raz King będzie miał jakiś udział w moim życiu.
niedziela, 27 września 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Witaj "Czarne Pióro" , poniewaz dziś są Twoje okrągłe urodziny, to życzę Ci mniej mroczności.Pamiętaj, że całkowita odpowiedzialnośc oznacza zaakceptowanie wszystkiego-nawet ludzi, którzy wkraczają w Twoje życie razem ze swoimi problemami, ponieważ ich problemy to Twoje problemy. Wierz lub nie, ale przyciagnąłes to do siebie.Rodzina i znajomi są częścią Twojego życia, dlatego , jeśli weźmiesz pełną odpowiedzialność za swoje życie, automatycznie musisz wziąć odpowiedzialność również za to, czego oni doświadczają.(Przeczytaj to jeszcze raz. No, dalej!)Ten pogląd otwiera umysł, poszerza horyzonty i ...przyprawia o ból głowy. Wiem! Ale jeśli zaczniesz zyć zgodnie z nowymi zasadami, Twoje życie zmieni się nie do poznania. Wiem, że samo zaakceptowanie faktu, że jesteś w 100% odpowiedzialny za własne zycie, wykracza poza percepcje możliwosci większości z nas. Kiedy to osiągniesz,pozostanie do rozwiązania jeszcze jedna kwestia:jak zmienić siebie, tak aby zmienił się cały świat.Jedynym sposobem gwarantującym pewny sukces jest powtarzanie słów "Kocham Cię". To kod, który uruchamia proces uzdrawiania. Miłość ta naprawia błędy wewnątrz nas. Mów :"Przepraszam. Proszę,wybacz mi to, co się dzieje w moim wnętrzu i objawia się jako problem". Wtedy Miłosc naprawi błedy...nie musisz wiedzieć jak...to się dzieje....Z najlepszymi zyczeniami c. Asia.
OdpowiedzUsuńcdn...Pamiętaj też ,że życie jest tajemnicą - za wyjątkiem Miłości, która wie wszystko.Nie zastanawiaj się nad tym długo, tylko dziękuj Miłości, bo z niej płynie całe błogosławieństwo.Miłość rozpoczyna mistyczny proces przemiany błędnych myśli, neuralizuje błędne emocje będące przyczyną problemu, takie jak uraza, strach, złość, poczucie winy czy dezorientacja.(A tego w Tobie mnóstwo.)Możesz przeżyć swoje życie na dwa sposoby - albo bedziesz życ wspomnieniami albo zaczniesz kierować się inspiracją. Wspomnienia to powracające stare programy, inspiracja to komunikat pochodzący od Boskiej Mocy......dlatego usuń wspomnienia, oczyść umysł.Boska Moc to Stan Zerowy- miejsce wolne od wszelkich ograniczeń...żadnych wspomnień...żadnej tożsamości...nic prócz Boskiej Mocy.Na okrągło powtarzaj cztery wyrazenia, jedno po drugim, adresując je do Boskiej Mocy:"Kocham Cię"."Przepraszam"."Wybacz mi, proszę"."Dziekuję".Potem dzieją się już tylko cuda.A zdarzają się wtedy,gdy zaufasz swojemu wnętrzu, które nie ma żadnych ograniczeń......Prawdziwy facet nie je miodu, prawdziwy facet żuje pszczoły! c.Asia
OdpowiedzUsuń